Nareszcie skończyłam ten projekt. Pokonałam brak weny twórczej i lenistwo i udało mi się uzyskać całkiem fajny efekt końcowy :).
Taboret został pomalowany na zielono i przetarty kremową farbą, która złamała soczystą zieleń i nadała całości postarzanego charakteru.
Na siedzisku znalazł się ciekawy roślinny motyw. Trochę czasu minęło zanim wzór pojawił się na taborecie. I tutaj należy się medal za cierpliwość i pomoc dla mojego męża :). Ja zmieniałam zdanie, a on pozbywał się kolejnych warstw farby i kleju z siedziska, żebym mogła zacząć od nowa. Gdyby nie on, taboret pewnie dalej stałby nieskończony.
Pierwszy raz do zabezpieczenia swojej pracy użyłam wosku i od razu trafił na moją top listę :). Szybko i przyjemnie się z nim pracuje. Nic się nie brudzi, to znaczy ja się nie brudzę :), i nie klei, a do tego ma ładny zapach.
I jeszcze porównanie taboretu sprzed i po metamorfozie.
Niemoc twórczą mam już chyba za sobą, więc niebawem kolejne, może trochę większe projekty :). Buziaki
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz